Czytanie uczestniczące, często stosowane w ramach AAC (Augmentative and Alternative Communication) polega na wspólnej lekturze dorosłego z dzieckiem. W czytaniu uczestniczącym dziecko nie tylko słucha, patrzy na tekst albo ogląda obrazki, ale też jest aktywnym uczestnikiem – na równi z dorosłym. Oczywiście w taki sposób, jaki dla tego dziecka jest możliwy. Jeśli mówi, ale nie potrafi jeszcze czytać, może powtarzać słowa lub sylaby, dokończyć zdanie albo odpowiadać na pytania. Jeśli nie mówi, będzie mogło odpowiadać za pomocą graficznych symboli. Jeśli dziecko słabo widzi, będzie mogło uczestniczyć w czytaniu, odczepiając trójwymiarowy przedmiot przymocowany do kart książki, a jeśli ma problem z motoryką, wciśnie przycisk z nagranymi wcześniej dźwiękami. Ważne, aby książkę dostosować do możliwości dziecka.
Czytanie uczestniczące to technika, którą można realizować z każdym dzieckiem, również z takim, które rozwija się prawidłowo. Nie ma limitu wieku, od którego można pracować tą metodą. Możliwa jest nawet praca z półrocznym dzieckiem, o ile nie ma deficytów i jest w stanie stabilnie usiedzieć przez krótką chwilę. Tyle że im młodszy maluch, tym więcej kreatywności trzeba włożyć, aby go zaangażować w ten proces.
Największe rezultaty przynosi czytanie uczestniczące w pracy z dziećmi, które z różnych przyczyn słabo albo w ogóle nie mówią. Często będzie to wstęp do budowania strategii alternatywnej komunikacji – niezbędnej w sytuacji dzieci niemówiących czy tych z dużymi deficytami rozwojowymi. Ta metoda w przyszłości umożliwi im porozumiewanie się w podstawowych życiowych sytuacjach i położy fundament pod ich funkcjonowanie w społeczeństwie.
Technika ta najczęściej bywa elementem terapii dzieci z trudnościami rozwojowymi, w spektrum autyzmu, z wielorakimi niepełnosprawnościami, z trudnościami w widzeniu, niepełnosprawnych intelektualnie. Również dzieci przestymulowane technologią dzięki temu będą w stanie szybciej nadgonić opóźnienie rozwojowe względem rówieśników.
Czytanie z dzieckiem pomaga również w budowaniu wspólnego pola uwagi – to także ćwiczenie funkcji intelektualnych. Dorosły i dziecko zajmują się wspólnie jedną rzeczą, patrzą w tym samym kierunku, wymieniają uwagi dotyczące tej rzeczy. To jeden z elementów rozwojowych, którego brakuje w zaburzeniach takich jak np. spektrum autyzmu. Umiejętność budowania pola wspólnej uwagi u prawidłowo rozwijającego się dziecka obserwujemy już w dziewiątym miesiącu życia. Np. kiedy niemowlę chce zwrócić uwagę dorosłych na pieska, którego właśnie dostrzegło – wskazuje go palcem. To buduje podstawowe relacje z rodzicami, a potem z innymi ludźmi. Kontakt wzrokowy, umiejętność patrzenia na twarz drugiego człowieka oraz odczytywanie z niej emocji i reakcji to bardzo ważna sprawność. Jej brak może skutkować nie tylko zaburzoną komunikacją, ale również nieumiejętnością funkcjonowania w społeczeństwie.
Pierwsza zasada brzmi: czytamy z dzieckiem, a nie dla dziecka. Czytanie uczestniczące ma być ważnym wspólnym przedsięwzięciem, w którym liczą się na równi obie biorące w nim udział osoby. Nie chodzi o to, aby dorosły zrobił coś dla dziecka, czyli – przeczytał mu książkę. Nie chodzi również o to, aby dziecko samodzielnie przeglądało albo czytało książkę w obecności dorosłego. Nie chodzi też o sprawdzenie umiejętności czytania. W czytaniu uczestniczącym obowiązkowo pracujemy w modelu naprzemiennym, który polega na tym, że każdy z uczestników ma swoją rolę i bierze odpowiedzialność za część działań. Nie może być tak, że dorosły otwiera książkę i czyta, a dziecko siedzi obok i patrzy w okno albo zajmuje się czymś innym. I dorosły, i dziecko na równi czytają, tylko każdy na miarę własnych możliwości.
Z tego wynika druga zasada – będzie nią pilnowanie rytmu i powtarzalności działań. W modelu aktywnym jest to ważne dlatego, że chcemy utrzymać uwagę dziecka, co jest łatwiejsze przy krótszych interwałach, ale również chcemy zapewnić przewidywalność zdarzeń: teraz czytam ja, zaraz będziesz czytał ty, a potem znowu ja. To uczy dziecka bardzo wielu rzeczy. Przede wszystkim koncentracji, ale również tej zasady komunikacji, jaką jest właśnie naprzemienność, z której wynika szacunek do interlokutora – nie przerywamy, bo wiemy, że zaraz będzie ta chwila, w której będzie czas na naszą wypowiedź. Kolejna rzecz – rytm i powtarzalność niejako wymuszają na dzieciach aktywne uczestnictwo. Nie ma czasu na odpływanie we własne myśli czy odwracanie uwagi. Oczywiście nie chodzi o to, aby czytać z zegarkiem w ręku, ale aby w miarę możliwości przestrzegać konkretnych, omówionych z dzieckiem reguł, typu: „na każdej stronie najpierw czytam ja, a potem od razu ty”.
Trzecia zasada – czytamy w relacyjnej atmosferze. Czytanie uczestniczące powinno być zabawą i przyjemnością, inaczej traci sens. Nie chodzi o odpytywanie ani o sprawdzanie poziomu umiejętności dziecka, ani tym bardziej o trening czy szkolenie. Chodzi o terapię w formie zabawy. Tak aby proces terapeutyczny odbywał się bez uszczerbku emocjonalnego dziecka. Ważne jest utrzymanie dobrej relacji między czytającym dorosłym a dzieckiem. Celem jest, aby przy okazji zabawy uczyło się komunikacji oraz wielu różnych jej zasad, jak również relacji z drugim człowiekiem i sprawczości – temu ma służyć dzielenie się „obowiązkami” czytania.
To książki, które umożliwią dzieciom nieumiejącym jeszcze czytać lub niemówiącym albo z deficytami ruchowymi brać udział we wspólnym przedsięwzięciu, jakim jest czytanie. Muszą być więc wzbogacone o różne ruchome elementy. Dostępne w księgarniach książeczki aktywne dobrze się sprawdzają u dzieci z prawidłowo funkcjonującym wzrokiem. Jednak dzieci z wielorakimi niepełnosprawnościami potrzebują innych książek – wykonujemy je własnoręcznie.
Przygotowałam dwuletniej dziewczynce z trudnościami rozwojowymi pierwszą taką książkę pod tytułem: „To jest moja rodzina”. Każdy członek rodziny był prezentowany na odrębnej stronie, łącznie z przyczepionym na rzep zdjęciem. Kiedy zaczynamy czytać, ja mówię początek zdania, dziewczynka ma je dokończyć. Mówię więc: „To jest moja…” , a dziecko kończy: „…mama”, odkleja zdjęcie i odkłada na bok na znak wykonania zadania. Jeśli nie potrafi jeszcze powiedzieć jakiegoś wyrazu, wskazuje zdjęcie i je odkłada. Mogłabym zapytać ją wprost: „Kto to jest?”, ale to by dziecka nie motywowało i nie byłoby czytaniem uczestniczącym.
Ważne, aby książki do czytania uczestniczącego były dostosowane do możliwości dziecka. Jeśli dziecko nie mówi, należy mu umożliwić przewracanie kartek, przyczepianie i odczepianie elementów książki, wskazywanie obrazków lub odpowiadanie za pomocą symboli przygotowanych w programie Boardmaker. Dzieci z trudnościami w widzeniu czy z korowym uszkodzeniem widzenia, co często występuje np. przy porażeniu mózgowym, szczególnie skorzystają z książek w formie przestrzenno-dotykowej. To znaczy, że książki zostaną wyposażone w elementy, które nie tylko będą miały charakter graficzny, ale też ich kształty będą mogły zostać przez dziecko rozpoznane – mogą to być prawdziwe przedmioty codziennego użytku, np. łyżeczka, czy klocek do układania albo drobne maskotki, sztuczne lub prawdziwe owoce czy warzywa. Chodzi o to, aby dziecko mogło dotknąć tego przedmiotu, np. wskazać, co to za zwierzę wydaje odgłos, który dorosły naśladuje albo puści z nagrania. Takie przedmioty powinny być też mobilne – najczęściej są przyczepiane do kart książki na rzepy. Chodzi o to, aby dziecko mogło wykonać zadanie – przyczepić symbol w odpowiednie miejsce w książce albo odczepić jakiś przedmiot z kart książki i wrzucić do koszyka w ramach odpowiedzi czy kontynuacji opowiadanej w książce.
Książka może być wzbogacona o tzw. switch, miniurządzenie, które można kupić nawet za kilkanaście złotych. Możemy w tym urządzeniu nagrać dźwięk, odgłos lub polecenie głosowe albo po prostu jakąś wypowiedź – pytanie, odpowiedź na umieszczone w książce pytanie czy np. fragment wierszyka. Na karcie książki może być narysowana żaba, obok niej symbol tego switcha, którego używamy, i kiedy czytamy pytanie, jaki odgłos wydaje żaba, dziecko widzi, że ma w tym momencie wcisnąć switch, a kiedy to zrobi, słyszymy odgłos żaby. To sprawia, że nawet niemówiące dziecko może aktywnie uczestniczyć w czytaniu.
Może to być książka, w której jedynym zadaniem dziecka będzie dotykanie faktury umieszczonego na karcie przedmiotu i odgadnięcie: co to jest?
Czytałam już z dziećmi książki z wklejonymi na ich kartach kurzymi jajkami, z jabłkiem czy ze sztucznym futerkiem, które miało dziecku przypomnieć sierść jego domowego pieska. Chodzi o to również, żeby dziecko mogło za pomocą dotyku znaleźć odpowiedź na pytanie.
Fabuła książeczek do czytania uczestniczącego oczywiście liczy się – dziecko musi być zaciekawione, inaczej nie podejmie współpracy. Nie chodzi jednak o opowiadanie długich historii. Na początku nie musimy czytać całej książki – wystarczą dwie czy trzy kartki, z czasem jednak należy iść dalej i wydłużać czas czytania. Dążymy do tego, aby w końcu przeczytać całość, bo dzięki temu dziecko zdobywa nowe umiejętności, uczy się cierpliwości, wie, co to początek, a co koniec itd. Książki oczywiście muszą być dostosowane do wieku i możliwości dziecka, nie będziemy z dwulatkiem czytać przygód Pippi na dziesiątkach stron.
Ważne jest, aby na jednej stronie było jak najmniej treści, ale za to aby na każdej stronie dziecko miało co robić i żeby była powtarzalność, ponieważ ona nadaje czytaniu rytm. Dla dzieci z uszkodzonym korowym widzeniem przygotowywałam „książkę” z dużych płacht czarnego kartonu, na którym umieszczałam jedną tylko przestrzenną rzecz. Po to aby dziecko miało szansę ją dostrzec. Sukces przecież motywuje do dalszych działań, a to jest ważne.
Książki powinny być też komponowane tematycznie. Poprzez czytanie uczymy dziecko m.in. tego, że w języku występują różne kategorie przedmiotów i zjawisk – są owoce i warzywa, meble i pojazdy, zwierzęta i ludzie itd. To jedno z ważniejszych ćwiczeń poznawczych. Jeśli z kolei będziemy pracować z dzieckiem, które nie będzie w stanie mówić, umiejętność kategoryzowania przyda się w budowaniu jego systemu komunikacyjnego. Korzystam też często z dostępnych książek, a raczej ze znanych dzieciom historii. Dzieci lubią szczególnie bajki. Zdarza mi się więc czytać o Muminkach i doczepiać do książki pluszową Pannę Migotkę, nagrywałam też na switcha kwestie bohaterów opowiadań Tove Jansson.
Ważniejsze jednak niż treść jest wysoki poziom aktywności dziecka – aby weszło w rytm czytania, nie biernie odbierało czytanie przez dorosłych.
Z setką dzieci tę samą książkę można aktywnie czytać na różne sposoby – jedno dziecko będzie w stanie oderwać przyczepiony do tablicy kartonik z rysunkiem czy znakiem graficznym i przekleić go do kartki w książce, innemu trzeba będzie przyczepić pluszowego kota, żeby mógł go odczepić i wrzucić do koszyka w trakcie „czytania”, kolejnemu dziecku nagram „miau” na switchu, bo będzie w stanie jedynie wcisnąć przycisk. Każde z tych dzieci jednak aktywnie weźmie udział w czytaniu. Kluczem do sukcesu jest dostosowanie książki do możliwości dziecka, nie odwrotnie.
Co będzie tym sukcesem? Jedno dziecko nauczy się nazw zwierząt albo części garderoby, kolejne być może jedynie wyrazów dźwiękonaśladowczych. Dla każdego sukcesem będzie postęp komunikacyjny. To, że będzie w stanie skomunikować się z innym człowiekiem takimi środkami, jakie są mu dostępne, że będzie umiało – nawet jeśli nie użyje słów – wskazać na swoje potrzeby, wziąć udział w rozmowie. To, że nie pozostanie wykluczonym z życia społecznego.
Literatura: