Kiedy dziecko uczy się mówić, dostarcza swojemu otoczeniu wielu okazji do uśmiechu. Rodzice często spisują dziecięce słówka i zwroty, a po latach przypominają podczas rodzinnych zjazdów. Kto z nas nie słyszał od rodziców: „Pamiętasz, że mówiłeś »boda« zamiast »woda«?” albo „Mówiłaś »kozielanka« zamiast »koleżanka«”. Zanim mowa dziecka zacznie brzmieć poprawnie, zyska m.in. gramatyczną poprawność, miną tak naprawdę lata.
Bardzo szybko jednak wypowiadane przez dziecko wyrazy powinny przypominać te właściwe i brzmieć w sposób zrozumiały dla dorosłych. O ile więc językowe wpadki są naturalnym elementem procesu kształtowania mowy, o tyle ich przedłużone występowanie może świadczyć o opóźnieniach rozwoju mowy. Bywa, że potknięcia językowe są oznaką zaburzeń struktury sylabowej.
W skrajnych przypadkach dziecko tworzy swój własny słownik, niezrozumiały dla innych. Często rodzina uczy się go rozumieć – dziecko w domowych warunkach najczęściej może wskazać, czego potrzebuje, niezależnie od tego, czy potrafi to powiedzieć. Jego najbliżsi uczą się rozpoznawać zniekształcone słowa, z czasem nawet przestają zauważać problem. Stają się tłumaczami swojego dziecka. Oni to potrafią, inni ludzie – niekoniecznie.
Problem nabrzmiewa, kiedy dziecko musi się zmierzyć z obcym środowiskiem, jak żłobek, przedszkole, a w końcu szkoła. Tam nie jest w stanie skomunikować się z rówieśnikami, często z tego powodu zostaje odrzucone przez grupę. Dlatego warto, aby rodzice zwracali uwagę na to, jak dziecko komunikuje się z otoczeniem, i w razie rosnącego problemu skontaktowali się ze specjalistami – np. z logopedą.
O zaburzeniach ilościowych mówimy, kiedy dochodzi do uszczuplenia bądź wzbogacenia struktury sylabowej wyrazu. Dziecko powie na przykład „kote” zamiast „kotek”, „leb” zamiast „chleb”, a zestaw „ogrodowy wąż” zamieni na „grodowy ąż” – czyli uszczknie fragment wyrazu, zredukuje go o głoskę. Może też go wzbogacić – powie wtedy np. „mleble” zamiast „meble”.
Zmiany ilościowe często przechodzą niezauważone albo stanowią przyczynek do rodzinnych żartów, o ile jest ich niewiele i o ile w naturalnych sytuacjach dziecko może wskazać obrazek albo przedmiot, o którym mówi. Bywają jednak sytuacje problematyczne, kiedy rozmawiamy z dzieckiem bez kontekstu. Jeśli dziecko nie będzie mogło wskazać, o czym mówi, a zaburzenie mowy będzie się przejawiało zjadaniem lub dokładaniem wielu głosek czy sylab – czyli będzie się manifestowało w wielu wyrazach – spowoduje to poważne problemy komunikacyjne. Możemy po prostu nie zrozumieć, co dziecko chce nam powiedzieć, czego potrzebuje.
Nie inaczej jest w sytuacji zaburzeń jakościowych struktury sylabowej. Tu mamy więcej możliwości realizacyjnych, najbardziej znane są metatezy – przestawki w obrębie wyrazu. Kiedy dziecko zamiast np. „lokomotywa” powie „kolomotywa” albo „pendolino” zamieni na „penlidono”. Czyli: sylaby się zgadzają, jeśli je sobie rozpiszemy, zbudujemy z nich pełen wyraz. Jednak dziecko nie wymawia ich w odpowiedniej kolejności.
Jeśli dziecko ma w swoim słowniku dwa lub trzy takie wyrazy, problem jest niewielki. Dla otoczenia stanowi to podłoże do żartów i źródło rodzinnych anegdot. Co jednak, gdy dziecko zmienia strukturę sylabową w większej liczbie wyrazów? Sytuacja robi się bardziej problematyczna. Rodzice wtedy zgłaszają się do logopedy z prośbą o pomoc. Bardzo często narzekają: „Moje dziecko mówi »po chińsku«”.
Mówimy o nich wtedy, gdy w wyrazie występuje więcej niż jeden rodzaj zmiany struktury sylabowej. Może być to przestawiona sylaba w środku wyrazu, a do tego ucięta końcówka. Mamy wtedy zmianę i ilościową, i jakościową. Dziecko zamiast „motyle” powie „olety”, co oznacza brak pierwszej głoski „m”, a następnie przestawione sylaby.
Klasyfikacja zaburzeń struktury sylabowej jest ważna dla specjalistów, bo wskaże, nad czym trzeba pracować z dzieckiem, na czym polega jego problem. Rodzicom radziłabym nie przejmować się nazewnictwem i nie tracić czasu na dopasowanie typu zaburzenia do problemu dziecka. Ważniejsza jest szybka reakcja i udanie się po pomoc do specjalisty logopedy.
Zaburzenia struktury sylabowej to nie to samo co dziecięce neologizmy. Neologizmy dziecięce są próbą radzenia sobie najmłodszych z ograniczeniami w zasobie słownictwa. Są zlepkiem cząstek wyrazowych, dzieci nie mają świadomości, że są w tym zakresie nowatorami.
Jeśli patrząc na ogrodowego węża, dziecko mówi „psikawka”, wówczas mamy do czynienia z jego twórczym podejściem do języka. Dziecko widzi, do czego służy ten przedmiot, nie zna, nie pamięta albo nie potrafi wymówić nazwy, tworzy więc własną, pasującą do przedmiotu, adekwatną do zdarzenia i sytuacji.
Neologizmy dziecięce to pożądane zjawisko, świadczy o prawidłowym rozwoju językowym i poznawczym dziecka oraz o jego wyobraźni, kreatywności i potrzebie komunikowania się z otoczeniem.
Czym innym jest jednak, kiedy dziecko próbuje wymówić konkretny wyraz i albo brakuje w nim jakiejś części, albo przestawia sylaby.
Dziecko zazwyczaj ułoży kilka neologizmów, tworzy je raz na jakiś czas, są dodatkiem, a nie stanowią bazy słownikowej. W przypadku zaburzenia struktury sylabowej nieprawidłowych wyrazów będzie znacznie więcej.
Zaburzenia struktury sylabowej wyrazu mogą mieć charakter rozwojowy. To by znaczyło, że po krótkim incydencie z przestawianiem sylab czy okrajaniem wyrazów dziecko zacznie mówić poprawnie. Jednak przedłużone występowanie tych trudności może świadczyć o opóźnieniach rozwoju mowy. Nie ma naukowych badań, które by określały ścisłe normy np. ilościowe. Trudno więc wyznaczyć liczbę błędów, na które można przymknąć oko, i taką, powyżej której bezwzględnie należy się udać po pomoc do specjalisty. Trzeba polegać na wyczuciu – rodzice, obserwując swoje dziecko, powinni zwrócić uwagę na to, czy dziecko ma kłopoty z wyrażeniem tego, co chce powiedzieć, czy wiele wyrazów wymawia nieprawidłowo. Przyjmuje się również, że sylabowe przestawki w mowie dziecka akceptuje się do zakończenia drugiego roku życia. Dwuletnie dziecko powinno już mówić w sposób dla otoczenia zrozumiały. W tym czasie dziecko zaczyna już budować pierwsze zdania – na razie proste, składające się z podmiotu i orzeczenia. Jeśli do tej pory nie radzi sobie z poprawną sekwencją sylab, to znaczy, że mamy problem.
Na pewno wtedy, kiedy do przedszkola rodzice niosą słownik swojego dziecka, w którym tłumaczą nauczycielom, co kryje się pod wypowiadanymi przez dziecko słowami – to jest najwyższy czas na wizytę u logopedy. Później problemy z mówieniem zaczną się nawarstwiać.
Przyczyny zaburzeń struktury sylabowej nie są precyzyjnie określone. Jedną z nich może być opóźniony ogólny rozwój psychoruchowy – jeśli dziecko nieco później siadało, wstawało i chodziło, wtedy i sprawność narządów artykulacyjnych występuje z opóźnieniem, a to wpływa na realizację struktury sylabowej wyrazu. Ale to nie wszystko.
Pierwsza rzeczą, którą należy sprawdzić, jest słuch. Zachowanie kolejności sylab w wyrazie i poprawne prezentowanie całego wyrazu przez dziecko wiąże się z kwestiami słuchowymi. Dlatego na początku diagnozy logopeda kieruje dziecko na badanie słuchu.
Jeśli wyniki badań wskazują, że słuch jest prawidłowy, wiemy już, że problem dotyczy innej dziedziny. Najczęściej za źródło zniekształceń struktur wyrazowych uważa się: brak utrwalenia właściwej postaci wyrazu, trudność z zapamiętaniem kolejności elementów w wyrazie, trudności z artykulacją, zaburzenia percepcyjne.
Na przykład: żeby dziecko prawidłowo powiedziało wyraz „lokomotywa”, musi prawidłowo usłyszeć określone sekwencje tego wyrazu, potem prawidłowo je wyartykułować, kiedy jest starsze – prawidłowo zapisać.
Dziecko, które ma problem z utrzymaniem kolejności sylab w wyrazie, zazwyczaj nie będzie też potrafiło wykonać prawidłowo zadanej sekwencji działań. Kiedy je poprosimy o to, żeby nam podało kolejno jabłko, banana i pomarańczę albo ułożyło te rzeczy w żądanej kolejności, zrobi to albo w nieodpowiedniej kolejności, albo np. zapomni o którymś z owoców.
Inną kwestią jest wymowa poszczególnych sylab czy głosek – żeby wypowiedzieć dane słowo, dziecięce narządy artykulacyjne muszą wiedzieć, jak mają to zrobić (nazywamy to planowaniem ruchu narządów artykulacyjnych). Zdarza się, że nie są do tego gotowe.
Zauważamy np., że dziecko potrafi wymówić konkretną głoskę, ale w niektórych wyrazach ją opuszcza. Dlaczego jeśli mówi „ma”, powie „luje” zamiast „maluje” i za żadne skarby nie da się przekonać, że to niepełny wyraz. Dziwimy się – skoro dziecko nauczyło się coś wymawiać, czemu nie zawsze mu to wychodzi? Tymczasem co innego wymówić głoskę w izolacji, co innego w określonej sylabie, a jeszcze inaczej różnych zbitkach głosek.
Nie wystarczy posadzić dziecka przed sobą i nakłonić do powtarzania poprawnie przez dorosłych wymawianego wyrazu. To nie upór decyduje o tym, że dziecko i tak powie „kolomotywa” albo „penlidono” zamiast właściwych wyrazów. Jeśli u dziecka występują zaburzenia struktury sylabowej, trzeba udać się do specjalisty.
Logopeda postawi diagnozę na podstawie rozmowy z dzieckiem, pomagają też notatki rodziców, również filmy kręcone w domowych sytuacjach. Pod okiem logopedy dziecko w formie zabawy ćwiczy prawidłowe budowanie wyrazów. Uczy się rozróżniać brzmienie głosek, wymawiać je, wykonuje ćwiczenia planowania ruchu aparatu artykulacyjnego. Pomaga również sprawność motoryczna.
Zazwyczaj dosyć szybko udaje się sprawić, że dzieci nabywają prawidłowych umiejętności mowy. Jest duża grupa dzieci, które potrzebują zaledwie krótkotrwałego wsparcia logopedycznego. Po kilku spotkaniach zaczynają mówić poprawnie, rodzice często zaskoczeni są tempem zmian. Pomaga też odstawienie nowych technologii – od telewizora, przez tablet, po telefon komórkowy.
Trudniej jest, kiedy rodzice zgłoszą się z dzieckiem później, np. kiedy już zaczyna pisać.
Rodzice oczekują pracy nad nieprawidłowościami w pisaniu. Niestety, w takiej sytuacji trzeba się cofnąć o krok i zastanowić, co jest potrzebne, aby dziecko mogło najpierw poprawnie wymawiać konkretne wyrazy i sylaby w mowie. Dopiero później możemy ćwiczyć pisanie.
Sytuacja jest poważna również wtedy, gdy dziecko jest starsze i świadome problemu, że z powodu nieprawidłowej wymowy zostało odrzucone przez rówieśników w przedszkolu czy szkole.
Kilkuletnie dziecko, które doświadczyło niepowodzeń komunikacyjnych, może reagować wycofaniem albo agresją. To oznacza dodatkowe problemy do przepracowania już na terapii. Jest to wskazówka dla rodziców: nie czekajcie, aż problem się pogłębi, jeśli tylko zauważycie, że dziecko ma problemy z wieloma wyrazami albo jeśli ich nieprawidłowa wymowa przeciąga się ponad drugi rok życia, skonsultujcie to ze specjalistą.