nagrody

Motywowanie dziecka z autyzmem nagrodami

Czemu moje dziecko nie słucha poleceń? Czemu nie wystarczy, że je zachęcam do określonych czynności albo chwalę, kiedy coś zrobiło? Terapeuci proponują trening ze wzmocnieniem pozytywnym, czyli – nagrody.

Dużym wyzwaniem, przed jakim stają rodzice i nauczyciele dzieci w spektrum autyzmu, jest brak odpowiedzi dziecka na nawet proste polecenia i jego bezradność wobec samoobsługowych czynności. Rodzicom trudno to zaakceptować. Pytają w poradniach, co zrobić, aby córka posprzątała po sobie ubrania, syn przygotował sobie herbatę; żeby choć spojrzeli na rodziców, którzy próbują im pokazać, jak wykonać proste, codzienne czynności. W przypadku dzieci rozwijających się prawidłowo wystarczy wydać polecenie, czasem zademonstrować i wytłumaczyć konsekwencje („nie zrobisz sobie herbaty, to się nie napijesz”, „nie posprzątasz ubrań, to nie będziesz miała co na siebie włożyć”), a potem pochwalić, jeśli wykonają polecenia. W przypadku dzieci ze spektrum autyzmu to nie działa.

Czemu dziecku z autyzmem nie wystarczy pochwała?

Dla dziecka rozwijającego się prawidłowo nagrodą będzie już skupiona na nim uwaga – to, że nauczyciel powie „brawo, Kasiu” albo pozwoli wykonać jakieś zadanie przy tablicy czy też wybierze do odpowiedzi. Nagrodą będzie pochwała od rodziców: „ale z ciebie już duża dziewczynka, tak ładnie posprzątałaś swój pokój” albo: „brawo, sama potrafisz odrobić lekcje”. Takie nagrody dają dziecku pozytywne wzmocnienie i spowodują, że w przyszłości znowu usiądzie cicho na zajęciach, posprząta swój pokój i odrobi lekcje. To działa, ponieważ nagrody związane z interakcjami i relacjami społecznymi są dla dziecka ważne. Prawidłowo rozwijające się dziecko pragnie współgrać z otoczeniem, zależy mu na tym, by być lubianym, chce budować relacje z innymi ludźmi.

W tych samych sytuacjach dziecko w spektrum autyzmu zachowa się zupełnie inaczej. Czemu moje dziecko nie słucha poleceń? Czemu nie wystarczy, że je zachęcam do określonych czynności albo chwalę, kiedy coś zrobiło? – o to bardzo często pytają mnie rodzice dzieci w spektrum autyzmu.

Problem polega na tym, że dziecko w spektrum autyzmu nie potrafi współgrać z innymi ludźmi ani budować z nimi relacji. Jego rozwój społeczny nie przebiega prawidłowo, konsekwencją jest zaburzona zdolność interakcji społecznych i problemy z rozumieniem reguł tych interakcji. Dlatego nagrody z tej puli, takie jak pochwała czy wyrażenie dumy, nie będą działały. Nie są po prostu przez to dziecko postrzegane jako nagrody, przeciwnie – stanowią dla niego główny problem i życiową barierę.

Jak motywować dziecko w spektrum autyzmu?

Jeżeli chcemy, aby dziecko w spektrum autyzmu żyło w miarę samodzielnie i aby się rozwijało, powinniśmy je motywować. Po to, aby nauczyło się pewnych niezbędnych zachowań, a czasem po to, aby zrezygnowało z reakcji, które uważamy za niepożądane (np. agresywnych). Jak możemy to zrobić?

Z pomocą przychodzi Stosowana Analiza Zachowania SAZ (ang. Applied Behavior Analysis ABA) – metoda znana od lat 60. i jedyna, której skuteczność w pracy z osobami w spektrum autyzmu udowadniają liczne badania naukowe. Terapia za pomocą tej metody jest refundowana na przykład w Stanach Zjednoczonych. W Polsce rodzice nie mogą liczyć na pokrycie kosztów leczenia ze środków publicznych, ale pracę metodą SAZ oferuje wiele prywatnych poradni i gabinetów.

Kluczowymi regułami postępowania w SAZ, jeśli chodzi o osoby z autyzmem, jest wykorzystywanie praw uczenia do zmiany zachowań oraz nagradzanie. Początki najlepiej przejść pod okiem terapeuty, ale później reguły te z powodzeniem można stosować samodzielnie w domu.

Na czym to polega

Skoro dziecko w spektrum autyzmu nie reaguje na nagrody z puli relacyjnych i społecznych, jak pochwały, musimy sięgnąć po inne bonusy – takie, które będą dla tego konkretnego dziecka przedstawiały jakąś wartość. Będzie to np. ulubiona przekąska, ukochana zabawka, rodzaj gry lub zajęcia, które sobie szczególnie upodobało. Co ważne, ponieważ chcemy, aby pochwały o charakterze społecznym nabrały dla dziecka z autyzmem znaczenia (chcemy, aby współgrało z otoczeniem, współpracowało, komunikowało się ludźmi), zawsze dołączamy je do tych, które w danym momencie stanowią rzeczywistą nagrodę (słodycze, zabawki itd.). Dosłownie – nagrody, które dla dziecka coś znaczą, podsuwamy dokładnie w momencie wykonywania pożądanej przez nas czynności i łączymy z pochwałami.

Na przykład: kiedy wołam dziecko, a ono to wyjątkowo zauważy i na mnie spojrzy – wykonuję z nim jego ulubiony „samolot”, jednocześnie chwaląc je: „jaki duży jest mój synek i jak słucha, co mówi mama”. Albo: przedszkolak z autyzmem narysuje domek, o który go prosiłam – daję mu natychmiast jego ulubionego żelka, jednocześnie mówiąc: „narysowałeś domek, o co prosiłam, jestem z ciebie dumna”. Albo: 10-latek z autyzmem włoży naczynia do zmywarki, daję mu do ręki tablet z ulubioną grą, jednocześnie mówię: „dziękuję, że mi tak dzielnie pomagasz”.

Jak to działa? Kiedy połączymy dwie rzeczy – to, co na razie nie ma dla dziecka znaczenia, czyli pochwałę, z ulubioną czynnością dziecka, np. ułożeniem klocków Lego czy zjedzeniem żelka – jest szansa, że pochwała z czasem również nabierze znaczenia i docelowo będzie mogła zastąpić inne nagrody. Co więcej, sama czynność, po której dziecko było nagradzane (ukończenie rysunku, włożenie naczyń do zmywarki), także zacznie się dziecku kojarzyć z czymś przyjemnym.

Długotrwałe rezultaty

Jakie to może przynieść długotrwałe rezultaty, opowiem na przykładzie z mojej praktyki.

Pięcioletni chłopiec został wprowadzony do przedszkola integracyjnego. W normie intelektualnej. Z edukacją radził sobie świetnie, ale nie potrafił wysiedzieć na zajęciach, bawił się sam, nie wchodził w relacje. Zaczęliśmy od tego, żeby uczył się wytrzymywać na wspólnych zajęciach. Zawarliśmy z nim kontrakt – jeśli odpowie na trzy zadane pytania, będzie mógł odejść od grupy i układać ulubione Lego. Zbierał te odpowiedzi w zeszycie, sam stawiał kolejne punkty i liczył, a kiedy uzbierał trzy, zadowolony odchodził do swoich klocków. Po jakimś czasie można było zrezygnować z plusów, przestaliśmy liczyć odpowiedzi, a chłopiec wytrzymywał na zajęciach, bo wiedział, że potem będzie mógł się bawić. Drugi kontrakt zawarliśmy z nim na zabawę z dziećmi. „Będziesz mógł się bawić klockami, ale najpierw na pięć minut zaproś któreś z dzieci”. Mógł wybrać sobie towarzysza, dzieci były też uprzedzone o tym kontrakcie i nagradzane w podobny sposób, żeby się do niego nie zniechęcały. Nagrody oddalaliśmy stopniowo w czasie, wreszcie zrezygnowaliśmy z nich w ogóle. Początkowo chłopiec zapraszał dzieci z powodu nagrody (będzie mógł budować z klocków), ale budował obok, w końcu zaczął te dzieci zapraszać do części zabawy (wspólnie jeździli autami), wreszcie zaczął z nimi naturalnie współpracować.

Czy będziemy musieli już zawsze nagradzać?

Jeśli będziemy dziecko nagradzać za wykonanie konkretnych czynności, nigdy nie zacznie ich wykonywać bez nagród – martwią się czasem rodzice dzieci uczestniczących w treningu metodą SAZ. Obawiają się, że już do końca życia będą musieli nagradzać dziecko za podstawowe życiowe czynności, inaczej ich nie wykona. Pragnę ich uspokoić – wzmocnienie pozytywne za pomocą nagród to technika uczenia. Współwystępowanie, łączenie w tym samym czasie dwóch rzeczy – tej wymaganej z tą ulubioną – powoduje, że po jakimś czasie czynność, na której utrwaleniu nam zależy, kojarzy się dziecku z przyjemnością i będzie ją powtarzało już nie dla samej nagrody.

Podobny mechanizm działa, kiedy na wakacjach słuchamy określonej piosenki i odczuwamy przyjemność związaną z czasem wolnym i beztroską – ta sama piosenka będzie nam sprawiała przyjemność nawet wówczas, gdy będziemy jej słuchać w biurze czy w domu po wakacjach.

A może nie powinniśmy go zmuszać

Nagradzanie dziecka z autyzmem budzi wątpliwości niektórych rodziców. Część z nich formułuje je w taki sposób: skoro dziecko w spektrum nie potrafi współgrać z innymi dziećmi i dorosłymi, nie chce wchodzić z nimi w relacje, może powinniśmy uszanować jego wolność, dać mu wybór i nie zmuszać go do kontaktów?

To wielkie pytanie i poważny dylemat. Odpowiadam na to w taki sposób: dopóki dziecko nie spróbuje relacji z innymi ludźmi, nie możemy przyjąć, że tych relacji nie potrzebuje ani że ich nie chce. Dla dziecka z autyzmem drugi człowiek stanowi źródło problemów – mimika wydaje się nieczytelna, zachowania są nieprzewidywalne, nawet ciąg wypowiadanych szybko słów bywa trudny do rozszyfrowania. W przedszkolu czy szkole dzieci czasem krzyczą, chcą coś wręczyć albo wyrwać z ręki – dziecko autystyczne ma kłopot ze zrozumieniem takich zachowań. I wycofuje się. To nie znaczy jednak, że nie ma potrzeby kontaktu i zawiązywania relacji.

W mojej pracy terapeutycznej spotykam wiele dzieci ze spektrum, które po treningu społecznym wybierają chętnie interakcje z ludźmi. Dosłownie – pytane o to, czy wolą się bawić same, czy z innymi dziećmi, wybierają wspólną zabawę z innymi dziećmi. To mnie przekonuje, że warto się wysilić i otwierać świat społeczny dla dzieci z autyzmem

Według mnie to kwestia odpowiedzialności i etyki. Musimy najpierw wyposażyć dziecko w narzędzia do współpracy z innymi ludźmi, żeby mogło wybrać, czy i w jakich sytuacjach chce współpracować z innymi ludźmi. W przeciwnym razie odbierzemy mu szansę na kontakt z ludźmi i zgotujemy mu życiową porażkę.

Autor: Anna Lubomirska

Literatura:

  • McClannahan i P. Krantz „Plany aktywności dla dzieci z autyzmem. Uczenie samodzielności”
  • McClannahan i P. Krantz „Uczenie dzieci z autyzmem prowadzenia konwersacji. Metoda skryptów i ich wycofywania”
  • Budzińska „Skuteczna terapia dziecka z autyzmem. Praktyczny poradnik dla terapeutów i rodziców”
  • Wójcik, A. Budzińska „Zespół Aspergera. Księga pytań i odpowiedzi

Obróć ekran, aby
przeglądać stronę