Plan aktywności to technika uczenia wykorzystywana w terapii osób z autyzmem i niepełnosprawnością intelektualną. Możemy z niej korzystać w pracy z dziećmi, ale i z dorosłymi, w tym szczególnie z seniorami z objawami demencji. Metoda została opracowana w latach 80. przez dr Lynn McClannahan i dr Patricię Krantz, autorki wielu publikacji naukowych dotyczących terapii dzieci z autyzmem. Wykorzystujemy w niej zdjęcia, grafiki lub napisy, które są wskazówkami, jakie zadania i w jakiej kolejności dziecko będzie wykonywało danego dnia w domu, podczas terapii czy podczas pobytu w placówce edukacyjnej. Metoda ta pomaga budować samodzielność dziecka, rozwija jego umiejętności społeczne, uczy samokontroli.
Dzieci z autyzmem czy z niepełnosprawnością intelektualną zwykle mają problem z radzeniem sobie w samoobsługowych czynnościach dnia codziennego. Nie potrafią np. ubrać się kompletnie, nie przygotują posiłku, nie zajmą się sobą w czasie wolnym. Nie są samodzielne nawet w tak ograniczonym zakresie. To naturalnie bardzo martwi oraz obciąża ich rodziców. Zastosowanie planu aktywności pomaga zmienić tę sytuację i to, co rodzicom dziecka z autyzmem czy niepełnosprawnością intelektualną wydawało się niemożliwe do osiągnięcia, staje się pożądaną codziennością.
Kiedy nauczymy się wykonywać konkretną czynność, jak mycie zębów czy gotowanie zupy, przestajemy zwracać uwagę na to, że składa się na nią wiele drobnych czynności, które musimy wdrażać po kolei, aby uzyskać końcowy rezultat. Na przykład:
Z zapamiętaniem tych cząstkowych drobnych czynności i zaplanowaniem ich w odpowiedniej kolejności mają właśnie kłopot dzieci z autyzmem i niepełnosprawnością intelektualną. Nie zapamiętają np., w której szufladzie leżą skarpetki albo że należy najpierw założyć bieliznę, a potem sweter. Albo że aby zrobić herbatę, trzeba umieścić torebkę w szklance i dopiero potem zalać ją gorącą wodą. Stają bezradne wobec tych problemów, czekają, aż opiekunowie poinstruują je, co dalej robić, albo aż wykonają wszystko za nie. Nie są przy tym wcale szczęśliwe, przeciwnie – z badań wynika, że kiedy już nauczą się samodzielności, bardzo chętnie podejmują się wszelkich czynności, które pozwolą im obsłużyć się bez pomocy z zewnątrz.
Z reguły zaczynamy pracę z małymi dziećmi od najprostszego planu na zabawę. Większość małych dzieci z autyzmem na początku terapii nie potrafi organizować swojego czasu wolnego. Rodzice stają przed wyborem: cały czas zajmuję się dzieckiem albo je zostawiam na chwilę, bo np. gotuję obiad, a ono traci czas albo stwarza dla siebie niebezpieczeństwo. W czasie wolnym dziecko wykonuje niefunkcjonalne ruchy – może skakać w miejscu, machać rękoma, a kiedy weźmie zabawkę, nie będzie się nią bawiło w sposób, do jakiego została przygotowana, np. odwróci auto i będzie kręciło jego kołami, zamiast nim jeździć po jakiejś powierzchni. Do tego często nie przyjmie żadnej innej propozycji.
Czy to źle? Tak, bo zabawa rozwija. To czas, kiedy dziecko ćwiczy umiejętności, jakie przydadzą mu się w dalszym życiu, rozwija też kreatywność. Jest okazją, żeby dziecko uczyło się, do czego służą określone przedmioty, jak funkcjonują w rzeczywistości. Naśladuje też dorosłych i tak uczy się rzeczy funkcjonalnych, np. jak przygotować posiłek, ubrać się, posprzątać. Zabawa jest również krokiem do porozumienia z rówieśnikami, a więc rozwija kompetencje społeczne. Dziecko uczy się w ten sposób, jak współpracować, przestrzegać reguł, wciela się w różne role, dzięki czemu uczy się rozumieć, czym są role społeczne. Dziecko z autyzmem nie posiada umiejętności zabawy, ważne więc, aby mu ją pomóc wykształcić.
Z badań i moich własnych obserwacji wynika, że dziecko z autyzmem przed terapią spędza czas wolny głównie niefunkcjonalnie, ale kiedy nauczy się adekwatnie bawić, chętniej wybiera tę formę spędzania czasu – także w grupie, z innymi ludźmi. To bardzo pożądany efekt.
Jak każda technika uczenia, plan aktywności musi być dopasowany do potrzeb konkretnego dziecka. Można kupić gotowe plansze czy wydrukować ogólnie dostępną grafikę, ale budować z nich plan należy wyłącznie na podstawie zindywidualizowanych potrzeb dziecka.
Celem jest nadanie struktury zajęciom dziecka. Będzie umiało pobawić się samodzielnie, odłożyć rzecz na miejsce i sięgnąć po kolejną. Wtedy przenosimy trening do domu. I tak jak z klockami, uczymy dziecko, jak się ubrać, jak przygotować prosty posiłek, jak posprzątać. W skoroszycie dziecka umieszczamy plany wielu różnych aktywności. Na końcu każdej możemy umieścić zdjęcie opiekuna – to będzie znak, że kiedy dziecko skończy zaplanowane w danym ciągu aktywności, powinno iść do opiekuna, który pochwali, nagrodzi za wysiłek, i powie, co dalej.
Chłopiec 8-letni, niemówiący, z autyzmem i niepełnosprawnością intelektualną w stopniu znacznym. Była ogromna trudność ze zorganizowaniem mu czasu w domu. Nie potrafił się niczym zająć, skakał, otwierał okna i próbował przez nie wychodzić. Rodzice nie mogli go spuścić z oka nawet na minutę. Nie rozwijał się, nie uczył. Zaproponowałam plan aktywności. Początkowo dotyczył jednej rzeczy – puzzli. Chłopiec bardzo lubił je układać, ale nie robił tego samodzielnie. Trzeba mu było podać pudełko, a potem podawać każdą część po kolei. W zeszycie umieściliśmy zdjęcie tych puzzli, nauczył się je przynosić z półki. Potem na liście umieściliśmy kolejne elementy układanki – nauczył się dobierać je z pudełka. Jako kolejną wpisaliśmy w plan grę na tablecie, z dołączonym timerem. Chłopiec nauczył się wyjmować ją szafki i po skończonej grze odkładać na miejsce. Cierpliwie ćwiczyliśmy początkowo tylko te dwie rzeczy. Rodzice mogli wycofywać się do własnych zajęć na krótki czas. Później ten chłopiec polubił klocki i czas, w którym potrafił zająć się sobą, wydłużył się. Rodzice ustawiali timer według potrzeb. Stopniowo dokładaliśmy aktywności, aż doszliśmy do 45 minut samodzielnej zabawy.
Po jakimś czasie wprowadziliśmy drugi plan – na pomaganie w obowiązkach domowych. I to też bardzo polubił. Najpierw nauczył się opróżniać zmywarkę z naczyń. W planie było zdjęcie zmywarki, kolejne – zdjęcie sztućców i w końcu – zdjęcie szuflady z przegródkami, do których miał chować sztućce. Na przegródkach umieściliśmy symbole odpowiednich sztućców. Chłopiec układał sztućce cierpliwie i metodycznie. Wreszcie dołożyliśmy talerze i inne przedmioty kuchenne. Żeby nauczył się chować np. kubki, na odpowiedniej szafce nakleiliśmy mu zdjęcie kubka. W ten sam sposób nauczył się rozładowywać zakupy – rodzice oznaczyli odpowiednio półki w szafkach, gdzie ma leżeć makaron, gdzie warzywa itd. W ten sam sposób chłopiec nauczył się układać ubrania w szafach (po kolei: najpierw koszulki, potem skarpetki itd.), aż stał się domowym specjalistą od suszenia prania i rozkładania rzeczy całej rodziny. Doszliśmy do tego, że potrafił przygotować sobie skutecznie i bezpiecznie płatki z mlekiem. To był ogromny sukces tego dziecka. Niejeden w pełni sprawny jego rówieśnik nie potrafiłby zrobić w domu tyle, ile ten chłopiec. Uspokoił się też, czuł dumę, że potrafi zrobić tak wiele rzeczy, że pomaga rodzicom i że zaczął się rozwijać.
Początkowo staramy się dziecku jak najbardziej ułatwić zadania, tak żeby odnosiło sukcesy i nabrało ochoty, aby pójść dalej. W tej metodzie liczy się pozytywne wzmocnienie, staramy się więc nie dopuszczać do niepowodzeń. Tak jak w przykładzie powyżej, jeśli dziecko nie odnajduje szafki na kubki, przyklejamy mu na jej drzwiczki zdjęcie kubka; jeśli nie pamięta o posprzątaniu zabawek na koniec zabawy, podajemy mu zdjęcie posprzątanych zabawek. Z czasem wycofujemy się z takich ułatwień.
W planie aktywności można rozpisać zadania przedszkolne – gdy ważny jest trening grafomotoryczny, proponujemy dziecku ćwiczenie szlaczków, labirynty, wypełnianie obrazków. Umawiamy się z nim, że wykona po kolei trzy takie zadania, a po nich będzie mogło się pobawić. W planie na pierwszej, drugiej i trzeciej stronie ma symbole zadań, odsyłające je odpowiednio do szlaczków, labiryntów itd. wydrukowanych na osobnych kartkach, które leżą na półce, a na czwartej stronie planu umieszczamy symbol klocków. Dziecko wykonuje te zadania po kolei, aż do nagrody w postaci budowania z klocków. Z czasem zamiast symboli konkretnych zadań możemy dać dziecku pustą tabelkę z trzema miejscami – wpisuje sobie plusa za każde wykonane zadanie, które samo sobie wybrało z całej dostępnej puli; i tak na przykład jednego dnia dziecko koloruje, rysuje labirynt i szlaczek, a kolejnego łączy obrazki w pary, wycina i przykleja. Kiedy wykona trzy zadania, znowu jest czas na zabawę (którą symbolizuje symbol klocka w zeszycie).
Potem przychodzi czas na domowe czynności, jak ubieranie się, pakowanie plecaka do szkoły, robienie listy zakupów. Starsze dzieci i po dłuższej terapii korzystają już nie z zeszytów, ale z bardziej współczesnej wersji planu – w tablecie czy telefonie komórkowym. Mogą iść na samodzielne zakupy i nikt nie zwróci uwagi, jeśli sięgną po telefon, a w nim znajdą swój plan aktywności i według niego zrobią zakupy. Bez planu zapomnieliby nie tylko o tym, co mają kupić, ale też w jaki sposób to zrobić. W planie umieszczamy obrazek konkretnego produktu, półkę, na której on stoi, potem – że należy włożyć go do koszyka, wyłożyć na ladę przy kasie, zapłacić i schować do torby.
Z czasem, w miarę nabywania przez dziecko umiejętności przechodzimy do samodzielnego układania planu aktywności. Część zadań wyznaczają opiekunowie, część dziecko samodzielnie, albo też dziecko decyduje o kolejności zadań. Zwłaszcza w nauce to się świetnie udaje, kiedy dziecko samo decyduje, które zadanie wykona jako pierwsze, a które zostawi na później. Dążymy przy tym do jak największej samodzielności dziecka czy też osoby dorosłej, funkcjonującej z planem aktywności.
Nigdy nie określimy ram czasowych, jakich będzie wymagała terapia konkretnego dziecka czy dorosłej osoby. Czasem wystarczy rok, aby dziecko mogło zrezygnować z indywidualnej terapii, czasem nawet po pięciu latach terapię trzeba kontynuować. Kiedy w terapii nie ma postępów, cofamy się o krok i sprawdzamy, co poszło nie tak. Zdarzyło mi się kiedyś, że dwa zadania w planie dziecko notorycznie myliło: kolorowanie obrazka i łączenie skarpetek w pary. Nie rozumieliśmy, czemu ciągle uważa, że już połączyło skarpetki, skoro one nadal leżały w koszyku osobno. Aż dostrzegliśmy, że symbole obu zadań mają podobny kolor. Kiedy poprawiliśmy kolorystykę, dziecko zaczęło wykonywać plan bezbłędnie.
Są też sytuacje, kiedy dziecko nie rozumie symbolu – najlepiej wtedy zastąpić ten symbol bardziej czytelnym zdjęciem.
Rodzice często oczekują, że jak tylko dziecko nauczy się jakiejś czynności samoobsługowej, wycofamy się z planu całkowicie. Pospieszają terapeutę, chcą szybkich wyników. Uważają, że plan usztywnia rozkład dnia i życie całej rodziny. To prawda, plan aktywności z jednej strony usztywnia działania dziecka i jego opiekunów, z drugiej jednak czyni ich życie lepsze i przynosi ulgę. Trzeba wybierać – czy lepiej, aby dziecko pozostało niesamodzielne i wykazywało trudne zachowania, czy zapłacić tę cenę i nieco usztywnić jego życie, ale pomóc mu w rozwoju i usamodzielnić je? Z planem założy obie skarpetki samodzielnie, bez planu – być może jedną i będzie czekało, aż opiekun podpowie, co dalej.
Podobne zastrzeżenia mają nauczyciele dzieci z autyzmem. Czy trzeba tak usztywniać jego zajęcia, bo nie nadąży za klasą? Odpowiadam podobnie jak rodzicom: albo dziecko będzie się uczyło według planu aktywności, albo nie będzie się uczyło w ogóle i przestanie się rozwijać. Lepiej sztywno, ale skutecznie.
Plany aktywności wprowadzamy nie tylko u dzieci z autyzmem czy niepełnosprawnością intelektualną, ale też u prawidłowo rozwijających się, które mają potrzebę zachowania struktury działań. Kto z nas nie zna porannego chaosu, kiedy wszyscy domownicy w pośpiechu wychodzą z domu – dzieci do szkoły, dorośli do pracy? Struktura, która uporządkuje poranne działania, bardzo się przydaje w codziennym życiu. Dzieciom prawidłowo się rozwijającym również warto wprowadzić plany aktywności, w zależności od wieku: obrazkowe lub słowne. Czasem mamy również potrzebę uporządkowania popołudnia dziecka – kiedy wraca ze szkoły i chcemy, aby spędziło czas sensownie, a nie możemy dziecka wesprzeć, bo nie ma nas w domu.
Dla dzieci z autyzmem i niepełnosprawnością intelektualną taki plan ma jednak o wiele większe znaczenie. Pozwala im usamodzielnić się, przejąć kontrolę nad swoim życiem, dzięki temu będą się lepiej rozwijać i będą szczęśliwsze.
Literatura: